Kazanie z uroczystości poświęcenia pomnika Ojca św., które wygłosił ks. prałat Paweł Ptasznik

ks. prałat Paweł Ptasznik Parafia Rzozów

Ksiądz prałat Paweł Ptasznik jest kierownikiem Sekcji Polskiej Watykańskiego Sekretariatu Stanu i bliskim współpracownikiem papieży św. Jana Pawła II i Benedykta XVI. W niedzielę 25 września 2016 r. przyjechał do naszej parafii, aby poświęcić pomnik Ojca św. ufundowany przez Agnieszkę i Andrzeja Kubasów jako pamiątkę Roku Miłosierdzia. Podczas mszy świętej wygłosił do nas piękne kazanie, które zamieszczamy poniżej.

 

Kazanie księdza prałata Pawła Ptasznika, Rzozów, 25.09.2016

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia,

„Święci nie przemijają. Święci wołają o świętość”

– te słowa wypowiedział Jan Paweł II w 1999 roku w Starym Sączu, odnosząc je do św. Kingi. Pewnie nawet nie przyszło mu na myśl, że kiedyś te słowa będą odnoszone do niego. Tak, właśnie dziś, z radością odnosimy te słowa do niego. Nie przeminął, pozostał pośród nas. Jest obecny nie tylko w pomniku, który zamierzamy poświęcić, ale nade wszystko w sposób duchowy – w naszych wspomnieniach, w minionych i obecnych wzruszeniach, w naszych modlitwach. Jest pomiędzy nami – wielki święty naszych czasów; jest i woła – woła o naszą świętość. Zbliżmy się więc do niego, spróbujmy wniknąć w tajemnicę jego świętości, aby z niej zaczerpnąć i żeby się jej uczyć.

Pan dał mi ten wielki, niezasłużony dar, że przez prawie dziesięć lat mogłem być blisko Jana Pawła II, pracować z nim, podróżować, dzielić prywatne i publiczne chwile jego życia. Codziennie Bogu za ten dar dziękuję i czuję się w obowiązku – obowiązku wdzięczności – dzielić się moim wspomnieniem o jego świętości. Chcę dziś podzielić się nim również z wami. Można by mówić wiele, ale zatrzymam się tylko na dwóch wymiarach jego świętości, które wydają mi się fundamentalne: umiłowanie Chrystusa i umiłowanie człowieka.

Miłość Chrystusa.

Wszyscy pamiętamy wezwanie, jakie Jan Paweł II skierował do wszystkich chrześcijan w dniu inauguracji swojego pontyfikatu:

„Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! (…) Chrystus wie, „co jest w człowieku. Tylko On to wie! (…) Pozwólcie zatem – proszę was, błagam was z pokorą i ufnością – pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka. Tylko On ma słowa życia, tak, życia wiecznego”.

To wołanie wypływało z głębi jego serca, z jego niezachwianego przeświadczenia, z pewności, jaką daje wiara. Bo on żył wiarą, która nie jest tylko wyznawanie abstrakcyjnych prawd, ale wewnętrznym zjednoczeniem z Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. On sam otworzył swoje życie dla Chrystusa i wiedział, czego doświadcza człowiek zjednoczony z Chrystusem. Nie mógł więc nie zapraszać innych, nas wszystkich , do dzielenia tej radości, pokoju i szczęścia, które sam nosił w sercu.

On sam żył w zjednoczeniu z Chrystusem na trzy sposoby: dzięki rozważaniu Jego słowa, przez modlitwę, i przez udział w sakramentach.

Jan Paweł II pozwalał Chrystusowi mówić i słuchał Go uważnie. Codzienna medytacja nad słowem Bożym była nieustannym wsłuchiwaniem się , dialogiem, punktem odniesienia w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania i rozwiązań wszelkich problemów, małych i wielkich. Często – w duchu i na głos – pytał się: „Co o tym mówi nam Ewangelia? Co zrobiłby Jezus na moim miejscu?” Nauczanie Jezusa było pierwszym natchnieniem w jego myśleniu, w ocenie wydarzeń, w działaniu.

To wsłuchiwanie się w słowa Pana, przeradzało się w modlitwę. A była to modlitwa nieustanna, wytrwała. Jakakolwiek byłaby sytuacja, czy to w podróży, czy będąc w szpitalu, nie rezygnował z codziennych praktyk: adoracji, brewiarza, różańca, medytacji, drogi krzyżowej… Był przywiązany do tych prostych form, uważanych czasem za przejaw pobożności ludowej, ale wkładał w nie tyle serca, tyle miłości do Chrystusa, że stawały się formami mistycznymi.

I była to modlitwa konkretna. Jak wiecie, Papież każdego dnia otrzymywał prośby przesyłane z całego świata. Trzymał je w swojej kaplicy na klęczniku, przeglądał i modlił się. A potem przychodziły podziękowania za otrzymane łaski – od chorych, którzy zostali uzdrowieni; od połączonych na nowo małżeństw, które przetrwały kryzys; od rodziców, którzy po latach oczekiwanie cieszyli się narodzinami dziecka; od wielu innych….

Moi drodzy, mocno wierzę, że św. Jan Paweł II nie przestał wstawiać się za nami. Z pewnością – tak, jak to robił za życia – tak i teraz zaniesie przed oblicze miłosiernego Boga nasze cierpienia i radości, nasze problemy i sukcesy, wszystkie nasze sprawy, jeśli tylko zechcemy mu je przedstawić…

I uczmy się od niego modlić za innych. Uczmy się modlić. Uczmy się modlić z miłością! Każdego dnia, nie z obowiązku, ale z potrzeby serca! Za jego przykładem prośmy Boga nie tylko w swoich sprawach, ale miejmy na uwadze innych – naszych bliskich, tych którzy nas o modlitwę proszą i tych, którzy jej po prostu potrzebują. Niech nasza modlitwa będzie zawsze wyrazem miłości – bo tylko taka jest skuteczna. I dziękujmy Bogu za każde, nawet najmniejsze dobro, jakie nam się w życiu zdarza. Modlitwa dziękczynienia budzi radość życia.

Trzecim, istotnym wyrazem miłości do Chrystusa w życiu Jana Pawła II było korzystanie z sakramentów Eucharystii i pokuty. On sam mówił, że chrześcijanie „uczestnicząc w Ofierze eucharystycznej, która jest źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego, składają Bogu boską Ofiarę, a z nią siebie samych”. Tak ją przeżywał – cały był zanurzony w misterium sprawowane w prywatnej kaplicy i na ołtarzach świata. To było centrum dnia i całego jego istnienia i działania. Tak, moi kochani, Eucharystia jest źródłem i szczytem całego życia chrześcijańskiego – nie zapominajmy o tym. Msza św. codzienna, czy niedzielna, nie jest tylko zwyczajowym zebraniem ludzi, ale jest wspólnotowym i osobistym spotkaniem z Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym – z Chrystusem żyjącym pośród nas. Jest ona naszym uczestnictwem w Jego męce, w którą możemy włączyć nasze cierpienia i trudy. Jest udziałem w radości Jego zmartwychwstania, z którą możemy złączyć nasze radości. Jest udziałem w Jego zbawczej ofierze, wraz z którą możemy ofiarować Bogu całe nasze życie, nasze dokonania, nasze sukcesy i porażki – nas samych.

A sakrament pokuty i pojednania? Nie wszyscy wiedzą, że Papież spowiadał się regularnie przynajmniej co dwa tygodnie. Jego spowiednik mieszkał w tym samym domu, co ja, przy kościele św. Stanisława w Rzymie. Nigdy o tym nie mówił, ale kiedy podjeżdżał samochód z tablicami watykańskimi ( zazwyczaj w sobotę), wiedzieliśmy, że jedzie do Ojca Świętego. Spowiedź nie jest tylko dla wielkich grzeszników, nie jest tylko czyszczeniem serca i sumienia, ale przede wszystkim jest spotkaniem z miłosiernym Chrystusem, który przebacza, uzdrawia nasze słabości, umacnia nas i uświęca nas swoją łaską. Siostry i bracia, jeśli chcemy być świętymi, przystępujmy do tego niewyczerpanego źródła miłosierdzia i świętości.

Miłość do człowieka.

Miłość do Chrystusa, która na co dzień przejawia się w słuchaniu Bożego słowa, w modlitwie i sakramentach, była fundamentem świętości Jana Pawła II. Kto jednak naprawdę czuje się kochany przez Chrystusa i odwzajemnia tę miłość, szybko przekonuje się, że ona nie jest tylko „na jego własny użytek „ ale , że rośnie, pogłębia się i owocuje tylko wtedy, gdy jest dzielona z innymi. Tak też w życiu Jana Pawła II miłość Chrystusa odzwierciedlała się i realizowała w miłości do człowieka.

Ojciec święty patrzył na każdego człowieka przez pryzmat jego osobistej godności, która wynika stąd, że został stworzony „na obraz i podobieństwo” Boga i został odkupiony krwią Chrystusa. Dlatego każdy człowiek – bez względu na jego ograniczenia, słabości, czy grzechy – jest godzien szacunku. Jan Paweł II lubił powtarzać zdanie św. Ireneusza: gloria Dei vivens homo – chwałą Boga, jest człowiek żyjący. I zawsze troszczył się o jakość tego życia, tego fizycznego, a jeszcze bardziej duchowego. Stąd jego wielka wrażliwość na ludzką krzywdę i cierpienie. Wielu z Was pamięta jego spotkania z chorymi w szpitalach, przytułkach, z ubogimi w latynoamerykańskich fawelach, afrykańskich wioskach, w obozach dla uchodźców…Brzmi jeszcze w uszach wielu Jego głośne wołanie o sprawiedliwy podział dóbr na świeci, o pokój, o poszanowanie życia od poczęcia do naturalnej śmierci, o szacunek dla rodziny…

A w codziennym życiu jego miłość do ludzi przejawiała się w delikatności i szczerym zainteresowaniu spotkanym człowiekiem. Do każdego podchodził z taką samą uwagą, jakby w tym momencie był na świecie tylko on i jego problemy. Patrzył prosto w oczy – nigdy z gniewem albo dezaprobatą, a zawsze z życzliwością. Miał fenomenalną pamięć: zdarzało się, że spotykając kogoś po latach, wracał do jego problemu i pytał, jak potem potoczyły się sprawy. A ludzie odczuwali tę jego delikatność, wrażliwość, zainteresowanie , i zbliżali się ze spokojem i ufnością, zachowując jednak pełen czci szacunek.

Drodzy, siostry i bracia, to tylko dwa rysy świętości Jana Pawła II – miłość Chrystusa i miłość człowieka. Jeśli zatrzymać się tylko na nich, już rysuje się obraz człowieka wielkiego duchem, wybranego przez Boga, obdarzonego niepospolitymi zdolnościami i Bożą łaską, z którą umiał współpracować. On z całym oddaniem realizował wezwanie, które słyszeliśmy w dzisiejszym drugim czytaniu: „Ty, o człowiecze Boży, podążaj za sprawiedliwością, miłością, wytrwałością, łagodnością. Walcz w dobrych zawodach o wiarę, zdobywaj życie wieczne: do niego zostałeś powołany i o nim złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków” (1Tm 6,11).

Wobec Jan Pawła II możemy poczuć się mali i niezdolni do tego, żeby naśladować jego świętość. Niech jednak otuchy i odwagi dodają nam jego własne słowa: „świętość wydaje się celem trudnym, osiągalnym tylko dla ludzi zupełnie wyjątkowych albo dla tych, którzy odrywają się całkowicie od życia i kultury danej epoki. W rzeczywistości świętość jest darem i zadaniem zakorzenionym w chrzcie i bierzmowaniu, powierzonym wszystkim członkom Kościoła w każdej epoce” (Orędzie na XIII Światowe Dni Młodzieży, 30.11.1997r.). Nie chodzi więc o to, żebyśmy mieli kopiować jego życie. Każdy i każda z nas ma inne powołanie, inne zdolności i dary, i swoją własną drogę realizowania świętości. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, abyśmy tak jak Jan Paweł II pielęgnowali w sobie miłość Chrystusa, przez wsłuchiwanie się w Jego słowo, przez modlitwę i sakramenty, a potem przekładali ją na miłość człowieka, przez szacunek dla każdego, troskę o jakość życia materialnego i duchowego, oraz przez delikatność, wrażliwość i uwagę dla innych w naszej codzienności.

Zawierzmy, siostry i bracia, naszą drogę wiary, na nasze codzienne życie i nasze nadzieje wstawiennictwu Jana Pawła II. Niech on nas inspiruje i niech nas prowadzi ku spotkaniu z Chrystusem, który żyje i króluje teraz i na wieki!

Amen

Posted in Aktualności.